piątek, 13 maja 2016

Yoonmin Razem mimo wszystko...

No tak.  Stwierdziłam ze spróbuję zrobić partówkę. Będą tylko 2 rozdziały.  Mam nadzieje ze wam soe spodoba. Oczywiscie jak juz zawsze +18 . Paring to Yoonmin (Jimin i Suga BTS ). Został zamówiony. Z chęcią przyjmuje takie zamuwienia. Milego czytania pyski.         。^‿^。
                                                                   ~ Jackson Juda


 

Za kilka dni miała być nasza rocznica. Byliśmy już parą od 2 lat. Był tylko jeden problem Suga i ja nie mogliśmy nic nikomu powiedzieć bo nasz producent zabronił by nam się spotykać. Powiedział że przez to może cierpieć cały zespół. I uwierzcie mi próbowaliśmy. Przez miesiąc się nie spotkaliśmy ale obydwoje mieliśmy z tym problem. Nie wytrzymywaliśmy psychicznie i fizycznie. Ja nawet się ciałem a Yoongi myślał o samobójstwie. Gdy Producent to zauważył powiedział że ostatecznie jak już nam tak bardzo zależy to możemy być razem ale jak ktoś się dowie to z nami koniec. Więc jak już mówiłem miała druga rocznica naszego tajnego związku. Były to naprawdę ciężkie chwile. Bo nawet nie mogłem z nim być w pokoju czy spędzać z nim za dużo czasu. Bardzo nam to przeszkadzało. Ale nie mogliśmy nic na to poradzić. Producent robił to celowo. Więc każde nasze błagania abyśmy mieli jakieś wspólne zajęcia kończyły się tym żebyśmy nie przesadzali i się cieszyli że pozwolił nam być razem. Ale jutro miało być inaczej. Mieliśmy dostać pozwolenie na życie w jednym pokoju. Obiecaliśmy mu że będziemy grzeczni. I że będziemy spać w osobnych łóżkach i nie będziemy mieć "bliższych kontaktów". Siedziałem opatulony kocem przed kominkiem czekając na ukochanego. Znowu kazał mu ćwiczyć do późna. Ja natomiast miałem treningi bardzo wcześniej. Więc ja kładłem się spać zanim on wracał a jak ja wracałem to on już wychodził. Irytowało to nas ale każda niedziela była nasza, a każdą podróż spędzaliśmy obok siebie. Przyciagaliśmy się wzajemnie jak dwa magnesy. Leżałem przed kominkiem zawinięty w koc jak w naleśnik. Wspominałem naszą ostatnią podróż po USA lecz po chwili usnąłem.

- Wstawaj śpioszku. Nie możesz spać na zimnej podłodze w dzień naszej rocznicy. - wziął mnie na ręce - choć tu do mnie zaniosę cię do NASZEGO pokoju. - te słowa wybudziły mnie do reszty.

- Naszego? On naprawdę się zgodził?

- Tak. Powiedział że jutro się ktoś tym zajmie. A dzisiaj jest niedziela i nasza rocznica. Mamy cały dzień tylko dla siebie bo oni wyjechali do domów.

- Na prawdę wszyscy wyjechali? Mamy dzisiaj cały dorm tylko dla siebie?

- Nie tylko dzisiaj skarbie, kolejne cztery dni są tylko nasze. - Poczułem jak do oczu napływają mi łzy szcześcia.- Co my będziemy robić przez te cztery dni sam na sam? - Zapytał się sarkastycznie sadzajac mnie na łóżku i oblizujac wargi. Na co mój członek stwardniał.

- Ale nie możemy. Producent zabroni nam się wogóle widywać! Ja tego nie przeżyje! 

- Spokojnie Jimin. On nie musi się dowiedzieć.

- A jeśli się dowie?

- To wtedy ja odejdę z BTS by móc z tobą być. Nic nie jest ważniejsze od ciebie.

- Odejdę razem z tobą.

- To co ty na to żebyśmy jutro to zrobili? - Powiedział delikatnym głosem.

- Tak. Będziemy obydwoje gotowi.

- Już nie mogę się doczekać.

- Ja też. A teraz pozwól że pójdę do łazienki na chwilę by zająć się no wiesz... - powiedziałem lekko się rumieniąc.

- Ok - Odpowiedział uśmiechając się - ja pójdę wybrać jakiś film i przygotować coś do jedzenia. - Po chwili wyszedłem z łazienki gdzie dokładnie umyłem ręce po skończonej "czynności". Gdy wszedłem do salonu cały był w świecach, a na stole stało wino i przekąski. 

- C-co to? - Zapytałem go nie pewnie.

- Jak to co? Najlepsze rzeczy na najlepszy wieczór dla najlepszego chłopaka.

Poczułem się głupio ja nic dla niego nie przygotowałem więc powiedziałem zbliżając się do niego.

- Ok ale jutro ja zabieram cię do restauracji. I nawet nie myśl o tym że odpuszczę kino. Tam też pójdziemy na ten film, który tak bardzo chciałeś zobaczyć.

- Gwiazd naszych wina? Naprawdę zabierasz mnie na ten film? Boże kocham cię, dziękuję - skoczył na mnie i zaczął mnie całować. Poszedłem z nim na kanapę aby obejrzeć drugą część najstraszniejszego filmu jaki widziałem. Mianowicie Sinister. Nie umiałem go obejrzeć sam ale gdy był przy mnie mój kochany Yoongiś niczego się nie bałem. Wtulilem się w niego a on przykrył nas kocem. Za każdym razem jak była straszna scena odwracałem głowę wtulajc ją w tors ukochanego. Przez jego rytmiczne bicie serca, ciepło i naprawdę długą, straszna scenę usnąłem. W sumie nie ma się czemu dziwić była trzecia w nocy. A ja nie spałem od piątej rano. Ukochany przebudził mnie tylko raz mówiąc że przenosi mnie do łóżka. Gdy się obudziłem było już jasno, ptaki za oknem śpiewały a po dormie unosił się zapach kawy. Rozejrzałem się. Suguś musiał już wstać. W sumie była jedenasta. Nic dziwnego że nie spał. Wstałem i poszedłem do kuchni z której ulatniał się ten zapach. On stał spokojnie przy dużym oknie. Podszedłem do niego cicho od tyłu i przytuliłem.



- Dzień dobry skarbie. -Powiedziałem całując go potem w szyję. 

- Hej. Już wstałeś? Ktoś tu chyba się w końcu wyspał, ale to dobrze bo jak sam powiedziałeś dzisiaj idziemy na miasto. Odwrócił się do mnie twarzą i złożył pocałunek na moim policzku.

- Zbieramy się. Nasz film zaczyna się za dwie godziny. Ale wcześniej chce pójść z tobą do parku. Wiem że to kochasz a nie masz na to czasu. - Powiedziałem. Poszliśmy się ubrać tak aby nikt nas nie rozpoznał to znaczy: okulary, fulcapy i maski. Mieliśmy nadzieję że to podziała i nikt nas nie rozpozna. Tuż przed założeniem tych ciuchów zrobiliśmy selfie i wrzuciliśmy na Twittera z podpisem że cały dzień będziemy ćwiczyć. Po ubraniu się wyszliśmy z dormu do parku. Była piękna słoneczna pogoda. Usiedliśmy na ławce w lekko odludnym miejscu. Choć i tak nie było tu dzisiaj za dużo ludzi. W sumie była niedziela 12:30 więc większość siedziała w domach. Dzięki temu mogliśmy gadać o wszystkim i o niczym. Tak minęło nam jeszcze dziesięć minut. Po tem zaczęliśmy się zbierać do kina.

- Dziękuję ci skarbie że idziemy na ten film. Jestem podekscytowany.

- Nie ma sprawy kocham cię, a to dla mnie drobiazg, który sprawia że mój skarb jest szczęśliwy.

- Byłbym nawet szczęśliwy siedząc ten cały dzień w dormie z tobą. - Powiedział takim słodkim głosem że nogi odmówiły mi chwilowo posłuszeństwa. Ale po krótkiej chwili Min wrócił do mnie z popcornem i dwoma colami. Udaliśmy się do sali kinowej. Maski, okulary i czapki zajęliśmy dopiero gdy film się zaczą a na sali było całkowicie ciemno. - Kocham to kino. - Szepnął wprost do mojego ucha owiewając je ciepłym oddechem.

- Czemu??

- Bo nie ma oddzielnych siedzeń tylko kanapy. Dzięki czemu możemy się przytulać. I nic nie stoi nam na przeszkodzie. - Szepnął do mnie po czym ugryzł mnie w ucho. Już chciałem jęknąć ale na szczęście zapchał mi usta popcornem.

- Kochanie nie możesz tak reagować. - Szepnął do mnie. - Chyba nie chcesz żeby się ktoś dowiedział. - Przez resztę filmu byliśmy już grzeczni. No prawie. Kilka razy w  się pocałowaliśmy. Po seansie była już szesnasta a ja zabrałem mojego ukochanego do restauracji. Znalazłem specjalnie taką gdzie nie musieliśmy się martwić ze ktoś nas zobaczy bo każdy stolik był w oddzielnym pokoju. Przesiedzielismy tam pięć cudownych godzin. Nie tylko spędzonych na jedzeniu ale i na rozmowach, wygłupianiu się i co najważniejsze na przytulaniu i całowaniu. Kiedy wracaliśmy do dormu było już ciemno a gwiazdy świeciły nad nami. Gdy tylko drzwi od dormu zamknęły się za nami wskoczyłem na niego i szpnąłem:

- Chyba już czas - W odpowiedzi zaczął mnie całować i przyniósł mnie do naszego pokoju, położył na łóżku i zaczą zdejmować mi spodnie. Musiałem mu pomóc. Żaden z nas nie był w tym wprawiony więc nasze ruchy były bardzo nie chlujne. Po chwili obaj byliśmy Juz nadzy.

- Nie denerwuj się to też mój pierwszy raz. Jak będziemy współpracować pójdzie nam dobrze.

-Okay. Kocham cię - Powiedziałem pewnie. Patrzyłem mu w oczy. Wisiał nade mną i podziwiał moje ciało. Zniżył się i zrobił lekką malinke na mojej szyi. Zjechał ustami troche niżej i zrobił następną na moim obojczyku. Tym razem krwistą. Bardzo mnie to podniecało. Lekko otarłem się o jego biodra moim kroczem. Nagle usiadł na moich udach.

- Czekaj. Musze coś wziąść. - Powiedział i poszedł do torby wyjął z niej jakąś tubkę. Wrócił do mnie. Ponownie nade mną zawisł. Szybko wpił się w moje usta. Był w tym naprawdę dobry. Przez same całowanie miałem ciarki. Jeździł przez chwilę dłonią po moim torsie ale nagle zawędrował na mojego członka. Lekko musnął go swoją delikatną dłonią. Sapnąłem na ten gest głośniej. Dłonie przeniosłem na jego plecy i badałem je opuszkami palców. Usłyszałem jak otwiera tubkę jednak nie przejąłem sie tym. Dalej oddawałem jego pocałunki z pasją. Po chwili poczułem jak wsunął we mnie palca. Zacisnałem dłonie na jego umięśnionych plecach lekko wbijając w nie paznokcie. To bolało ale nie aż tak bardzo. Nie spinałem się. Wiedziałem że wtedy będzie mnie gorzej boleć. Dołożył kolejnego palca. Mocniej wbiłem w niego paznokcie. Ruszał we mnie palcami bardzo płynnie i po chwili ból miną. Została sama przyjemność. Zaczalem suwać paznokciami po jego plecach. Sapałem mu wprost do ust. Czując że wysuwa ze mnie palce i słysząc, iż ponownie otwiera tubkę wiedziałem, ze tym razem wejdzie we mnie członkiem. Rozluźniłem się jak tylko bardzo mogłem. Po chwili we mnie wszedł i wygiął się w łuk. Sapnął głośno. Zaczął się we mnie ruszać a ja na początku czułem ból. Ponownie mocno zacisnąłem paznokcie na jego skórze.

- Spokojnie. Zaraz przestanie. Kocham cię. - Powiedział i wytarł moje łzy, które spływały po policzkach. Uśmiechnąłem się słabo. Po chwili na szczęście jego słowa stały się prawdą. Ból minął. Czułem tylko przyjemność. Zacząłem cicho jęczeć wprost do jego ucha. A on w odpowiedzi sapał że mnie kocha. Poruszał się we mnie coraz szybciej. Czułem, że zaraz dojdę. Gdy ponownie mi powiedział że mnie kocha wygiąłem się w łuk i doszedłem na nasze spocone torsy. Po kolejnych trzech pchnięciach poczułem jak rozlewa się we mnie. W tym momencie nawet on jęknął. Opadł obok mnie tym samym wyjmując z mojej dziurki członka. Mocno mnie w siebie wtulił. 

- Kocham cię Chim Chim. - Wyszeptał mi do ucha. Byłem cały spocony oraz brudny od jego i mojego nasienia. 

-Hyung... może pójdziemy się umyć? - Zapytałem odwracając się do niego przodem. Patrzyłem na jego tors i jeździłem po nim palcem. On też był brudny. Kiwnął z uśmiechem głową i zszedł z łóżka. Staną obok. Popatrzyłem na niego słodko, wyciągnąłem łapki i zacząłem prostować a nastepnie zginąć dłonie aby wziął mnie na ręce. Od razu zrozumiał co chciałem osiągnąć. Wziął mnie jak koale. Oplotłem go nogami wokół  pasa a dłońmi wokół szyi. Po chwili byliśmy już w łazience postawił mnie w kabinie i odkręcił ciepłą wodę. Zaczął mnie myć a ja cicho chichotałem. Bardzo się teraz cieszyłem, że tu był... ze mną, i że przed chwilą kochaliśmy się po raz pierwszy. Umył mnie i siebie dokładnie następnie powycierał do sucha. Ponownie wziął mnie na ręce i przeniósł do pokoju na łóżko. Gdy tylko moją głowa dotknęła miękkiej poduszki usnąłem. 

//Ranek//

Obudziły mnie ciepłe promienie słoneczne tańczące na mojej twarzy. Otworzyłem mozolnie oczy. Suga jeszcze spał. Stwierdziłem, że go obudzę. Podniosłem sie i już miałem na nim siadać kiedy nagle poczułem ogromny ból w dolnych partiach ciała. Opadłem obok niego jęcząc "ała". Od razu sie obudził. 

- Co się stało skarbie?- zapytał zmartwionym głosem. 

- Pupa mnie boli hyung... - Powiedziałem cicho oblewając sie rumieńcem na co on się głośno zaśmiał.

- No TROCHĘ zaszaleliśmy to teraz boli, ale spokojnie. Ja dzisiaj się caaaaaały dzień tobą zajmę kochanie - Powiedział i pocałował mnie w nos. Kiwnąłem głową i Patrzyłem jak wstaje zakładając luźne dresy na swoje gołe pośladki. Wyszedł z pokoju mówiąc, że zaraz wróci. Tak też się stało. Po około trzydziestu minutach znów był w naszym pokoju. Tym razem z tacą, na której były naleśniki, soczek pomarańczowy i tabletki. Poprawił mi poduszki tak abym po części siedział. Szybko zabrałem się za pałaszowanie pysznych naleśników. Po chwili talerz był pusty. Popiłem dwie tabletki soczkiem i ponownie się położyłem. Suga stwierdził że nie bedziemy sie cały dzień nudzić i zrobimy sobie maraton filmowy. Zasłonił okno, przygotował stertę napojów i przekąsek po czym usiadł obok mnie włączając film na laptopie. Tak miną nasz cały dzień. Nie narzekam. Dla mnie był najlepszy. Żadko mamy aż tyle czasu dla siebie. Ja usnąłem w środku jakiejś komedii a on chyba obejrzał ją do końca. Na zajutrz. Obudził mnie całując moje czoło. 

- Pysiu. Wstawaj. Nie możemy tak próżnować. Dziś jedziemy na plaże. Ubieraj się a ja spakuje nam rzeczy na piknik. - Ponownie ucałował moje czoło po czym wstał i udał się do kuchni. Miałem nadzieję że będzie tak już zawsze. Ubrałem się jak zwykle. Czarne podarte rurki luźna biała koszulka i do tego bluza. Nie mogłem zapomnieć o maskce, czapce i okularach. Było to uciążliwe ale dla Sugi wszystko. Stanąłem w drzwiach i założyłem buty. Po chwili Min był już  obok z koszykiem i kocem. Czekając aż założy buty wziąłem przygotowane przez niego rzeczy w łapki i oparłem się o drzwi. Na szczęście nikt nie musiał wiedzieć, że gdzieś jedziemy bo hyung miał prawo jazdy. Zeszliśmy po schodach i wyszliśmy z budynku. Szybko wsiedliśmy do pojazdu i ruszyliśmy. Po około godzinie byliśmy na miejscu. Była to odludna plaża więc mogliśmy zdjąć niepotrzebne dodatki które mieliśmy po to aby nikt nas nie rozpoznał. Ruszyliśmy w stronę morza trzymając się za ręce. Spędziliśmy mnóstwo miłych chwil w swoich ramionach. Dużo się całowaliśmy. Bardzo mi się podobała ta romantyczna atmosfera. Po kilku godzinach wróciliśmy szczęśliwi i trochę zmęczeni do domu. Gdy byliśmy w domu skierowaliśmy się do łazienki. Już mieliśmy się rozbierać i brać razem prysznic kiedy mój telefon zawibrował informując mnie,  że dostałem wiadomość. Sprawdziłem ją. Było tam coś co mnie przestraszyło. Mianowicie " Ty i Suga macie przyjść jutro wieczorem do mnie do biura. Wyciekły zdjęcia jak się całujecie. Już nie będziecie razem. Musimy ustalić co wmówić fanom. ". Ten sms od szefa tak mnie zabolał, że założyłem cały pakiet ochrony przed fanami i wybiegłem z domu. Biegłem przed siebie. Yoongi pewnie się martwił ale nie mogłem znieść myśli że nie mogę już z nim być. Gdy znalazłem się w jakiejś uliczce padłem na kolana i zacząłem płakać. Byłem bezsilny. Moje życie bez niego nie ma sensu. Głupi fani. Naprawdę muszą wszystko niszczyć?! Płakałem dość długo gdy choć trochę się uspokoiłem ruszyłem w stronę dormu. Stanąłem przed przejściem dla pieszych. Czekałem aż będzie zielone światło. Nikogo dookoła nie było. Samochody też bardzo rzadko przejeżdżały. Nagle jakiś rozpędzony kierowdca jechał w moją stronę. Myślałem o hyungu i o tym jak było mi dobrze. Pamiętałem też, że to koniec. Nie mogłem żyć bez niego. Postanowiłem że umre kończąc żywot tymi pięknymi chwilami z nim. Ruszyłem pewnym krokiem wprost pod koła pojazdu. Miałem obraz Sugi przed oczami i jego głos w głowie. 

- Kocham cię Min Yoongi. - Powiedziałem na głos a po policzku spłynęła mi łza. W tym samym czasie poczułem ból a nastepnie była już tylko  ciemność. 


...........koniec części pierwszej.............








Ważne!!!

Hej! 。^‿^。 wiem ze wiecej jest was na wattpad'zie wiec tam również zaczęłam publikować. moje opowiadania z nickiem JacksonJuda.  Im was wiecej tym wiecej chęci będę miala by pisac wiec gorąco zapraszam misiaki.
                                                                ~Jackson Juda

środa, 3 lutego 2016

Zaczęło się od wiadomości na Instagramie.

Daehyun x _____
Właśnie dowiedziałam się że niedługo koncert B.A.P , niestety nie przejęłam się tym za bardzo, ponieważ i tak bym nie pojechała na niego ze względu braku funduszy no i do tego wszystkiego dochodziła jeszcze szkoła.. Przeglądałam instagrama członków B.A.P i jako że nigdy nie pisze do nich, bo wiem że nie odpiszą to napisałam do Daehyuna że nie mogę jechać, ale bardzo bym chciała bo od B.A.P wszystko w moim życiu się zmieniło.. Dosłownie wszystko, dzięki nim nie daje sobą pomiatać ani rozkazywać. Nie jestem już wredna, ale zaczęłam być obojętna przez co straciłam dużo przyjaciół lecz zyskałam kilku nowych, którzy zaakceptowali mnie w całości. Tylko nieliczni potrafią mnie zrozumieć. Zrozumiałam również że muszę dążyć do spełnienia swoich marzeń co teraz idzie mi bardzo dobrze i się z tego cieszę mimo że czasami mi nie wychodzi nie poddaje się. Po niedługim czasie jak sprawdzałam insta , zobaczyłam że mam nową wiadomość, myślałam że to któraś ze znajomych coś mi wysłała. Nawet nie wiecie jak bardzo się zdziwiłam kiedy zobaczyłam że to jednak od Daehyun'a z B.A.P.  Do tego nie odpisał mi "<3" tak jak inni... on napisał żebym się niczym nie przejmowała i próbowała zdobywać jak najlepsze stopnie w szkole. Po tych krótkich wymianach zdań zaczęliśmy ze sobą pisać. 
Był dzień przed ich koncertem, Dae napisał mi że są już w Warszawie, bardzo się ucieszyłam nawet wysłał mi pare fotek na kakaotalk'a dla potwierdzenia swoich zdań. Od momentu kiedy napisałam do niego, zaczęliśmy się przyjaźnić. Pisaliśmy ze sobą do momentu kiedy mama mnie nie zawołała.
- _____ chodź na chwilkę z tatą mamy coś dla Ciebie - zawołała mama
- Okey , już idę. - zdziwiłam się troszkę co oni mogą dla mnie mieć , ale poszłam z ciekawości.
Kiedy byłam już w sypialni rodziców, mama wyjęła zza pleców jakiś list , nie wiedziałam o co chodzi.
- Co to jest? - wskazałam na list.
- Proszę to prezent od nas dla Ciebie - rodzice podarowali mi list i kazali się szybko pakować.
Nie wiedziałam o co chodzi, więc postanowiłam sprawdzić co w owym liście sie znajduje. Okazało sie że to bilet na koncert Best Absolute Perfect.. Byłam mega zdziwiona, w kopercie znajdowało się coś jeszcze... Była tam karteczka z napisem: " Wiem że zależało Ci na koncercie, więc masz przyjść !! Widzimy się za kulisami ^^ ~Daehyun". Teraz więc wiedziałam po co mu mój adres był... Rodzice dorzucili mi karteczkę że będę w tym czasie "pomieszkiwać" u Cioci... Trochę lipa..ale lepsze to niż spanie w namiocie! Po krótkim szoku w jakim byłam, poszłam szybko się pakować, przecież nie mogłam przegapić koncertu moich idoli a zwłaszcza zabójczego głosu Dae Oppy. Wzięłam walizkę i zaczęłam pakować wszystkie potrzebne rzeczy, było ich naprawdę sporo. Po 1h pakowania, spakowałam aż 3 walizki... rodzice w między czasie powiedzieli że jadę tam na 2 tygodnie. Po długim pakowaniu się , wzięciu prysznica i innych mniej ciekawych spraw, wsiadłam do samochodu razem z mamą i tatą i zaczęliśmy jechać do Warszawy. Długo nam zajęło dojechanie bo jakieś 5-6 godzin m gdzie same postoje ( licząc wszystkie) to jakieś 1-2 godziny, więc po dojechaniu poszliśmy do cioci oczywiście ja z bratem/kuzynem _______ poszłam zobaczyć gdzie ma się odbyć koncert, ponieważ niestety nie zorientowałam się gdzie dokładnie ma być , wiedziałam tylko że w klubie Progresja czy jakoś tak. ____ wiedział że lubię jak to on nazywa "chinoli", więc sam zorientował się gdzie jest ten klub i mnie tam zaprowadził. Byłam zachwycona stolicą mojego kraju, zawsze jak myślałam o niej to miałam odczucia smutku, żalu że mieszkam w takim a nie innym kraju. Po pokazaniu mi gdzie znajduje się klub, przeszliśmy się na spacer po mieście żeby lepiej mnie zapoznać z nim. Gdy przechodziliśmy na drugą stronę zauważyłam jednego z członków B.A.P, ale nie podeszłam do niego. Rozpoznałam że to był  Zelo. Chyba mnie rozpoznał , ale nie wiem skąd , bo pomachał do mnie oczywiście odmachałam mu. Jak już przeszliśmy przez jezdnie ___ powiedział.
- Ey patrz to nie ten twój chinol biegnie w naszą stronę - wskazał na chłopaka, który okazał się być Zelo.
- To nie chinol , tylko koreańczyk dla twojej wiadomości. - walnęłam go w ramię.
To była prawda Zelo biegł w naszą stronę, nie wiedziałam o co chodzi, może się zgubił i nie wiedział jak trafić do swojego hotelu? Zresztą , zaraz się dowiem. Po paru sekundach Zelo stał przed nami, trochę zdyszany..co się dziwić jak biegł i to dość szybko.
- Annyeong... Ty jesteś ____? - spytał się mnie po czym wyprostował się
- Czeeść... Tak to ja a o co chodzi? - uśmiechnęłam się do niego, zdumiona że go spotkałam a co jeszcze rozpoznał mnie.
- Daehyun prosił żebym chodził i szukał Cię po mieście, bo twój kuzyn miał cię po nim oprowadzać no i Hyung kazał mi cię przyprowadzić także _____ już możesz iść a my się zajmiemy ___ - uśmiechnął się do mojego kuzyna i złapał mnie pod ramie i prowadził do Progresji.
Po drodze zachaczyliśmy na Bubble Tea, ja wybrałam czekoladowe , pierwszy raz to piłam, bardzo mi smakowało. Zelo śmiał się bo pobrudziłam się na wardze, przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze i powiedział że czas się zbierać. 4 minuty później byliśmy w progresji. Klub był ogroooomny. Zdziwiłam się bo na filmikach i ogólnie wydawał się być mały. Oppa zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju, byli tam z tego co widziałam sami tancerze. Na prawdę nie wiem skąd oni mnie znali , bo wszyscy się do mnie uśmiechali i miło przywitali. Nie wytrzymałam i wyszłam na korytarz gdzie nikogo nie było.
- ____ co się stało? Czemu wyszłaś? - podszedł do mnie Himchan
- Co? Jak? Kiedy? Co ty tu robisz i skąd mnie znasz? - zadawałam mu mase pytań na co on się tylko zaśmiał.
- Haha... Daehyun dużo o tobie opowiada, pokazuje dużo zdjęć... 
- Nadal nie rozumiem o co wam do chu....cholery chodzi. - zaczęłam się już niepokoić.
- To Daehyun zaaranżował twój bilet jak i cało to spotkanie, twoi rodzice jak i kuzyn wiedzą o tym. Uprzednio skontaktowaliśmy się z nimi czy nie byłby to problem, oni powiedzieli że nie ma sprawy, więc teraz jesteś tu z nami. - zaczął się śmiać , za pewne z mojej miny która wyrażała teraz ostateczne "WTF?!"
- Dobra.. rozumiem... ale Oppa .... po co to wszystko? 
- A to już Ci Daehyun wyjaśni - puścił mi oczko
- Ale gdzie on jest?
- Chodź - zaprowadził mnie do pokoju 28 i kazał tam czekać na Dae... Zaczęłam się martwić długo mu schodziło przyjście do mnie. 
W końcu po 2 godzinach ktoś zapukał do drzwi, niestety nie usłyszałam, bo zaczęłam rozmyślać czy to nie jest jakiś sen...albo głupi żart. Pukanie stało się głośniejsze przez co usłyszałam i powiedziałam ciche "otwarte". Ktoś wszedł niepewnie, okazało się że to Oppa. Podszedł i usiadł obok mnie na kanapie.

- To ty jesteś ___ prawda? - uśmiechnął się miło
- Tak to ja... - moje oczy zaszły łzami , to była chwila o której długo marzyłam.
- Nie płacz - przytulił mnie mocno przez to jeszcze bardziej się rozpłakałam i wtuliłam w jego objęcia.
- Chciałbym żebyś została tu podczas koncertu... Chcę Ci po nim coś powiedzieć. Poczekasz tu na mnie? - odsunął się i spojrzał mi w oczy.
- Um... dobrze.. - wytarłam resztki łez z moich oczu i policzków.
Daehyun zaśmiał się i wyszedł, ponieważ już musiał się zbierać na koncert z innymi chłopakami. Dopiero po paru minutach, zdałam sobie sprawę że jestem w ich garderobie. Zaczęłam oglądać cały pokój, bo się nudziłam. Po jakiś 3 godzinach zasnełam na kanapie, nie usłyszałam nawet jak chłopaki weszli do pokoju, mimo że strasznie się wygłupiali i byli głośno. Tylko JongUp zauważył że się więc wszystkich uciszył. Poczułam jak kanapa się zagina pod czyimś ciężarem. Ktoś zaczął mnie głaskać po policzku przez co się przebudziłam. Przetarłam oczy i zauważyłam że to Daehyun. 
- Mianhae.. Zasnęłam troszkę... - skuliłam się, było mi strasznie zimno
- Nic się nie stało.. Właściwie to... mam dla Ciebie wiadomość.. Od dzisiaj mieszkasz z nami! - przytulił mnie i tulił przez cały czas
- A-ale jak to?! - wydarłam się - Mianhae..
- Twoi rodzice o tym wiedzą i sami zaproponowali, więc wracasz z nami do Korei ___ ! - dał mi buziaka w policzek. - A i zapomniałem o jednym
- O czym? - popatrzyłam na jego oczy.
- Saranghae - zbliżył się do mnie i złożył czuły pocałunek na moich ustach.
- Nado Oppa..
- ____ od dzisiaj zaczynasz nowe życie - uśmiechnął się 
- Gratulacjeee ! - krzyknęli chłopcy..
A więc, od dzisiaj zaczynam nowe życie.. Dobrze, nie lubiłam zbytnio swojego dotychczasowego życia, z czego też zwierzałam się dla mojego chłopaka.. Tak od teraz jesteśmy Daehyunem razem. I żyjemy od nowa. Ja zmieniłam numer telefonu, adres zamieszkania. Przyjaciele jak i nauczyciele zdziwili się że wyjeżdżam, bo jak im o tym powiedziałam nikt nie chciał uwierzyć. Dopiero kiedy mama złożyła wypowiedzenie czy jak to się nazywa... Uwierzyli.. Teraz co prawda nie utrzymuje zbytniego kontaktu.. ale czasami rozmawiamy ze sobą na skype.

wtorek, 26 stycznia 2016

Informacje

Aktualnie z godziny na godzinę jest coraz więcej!!! Naprawdę bym pragnęła o wasze komentarze jeżeli nie chcecie ich upubliczniać możecie wysyłać mi je na: FFJacksonWang@wp.pl .Dobre, złe nie ważne będę wiedzieć co lubicie i co pisać. Pozdrowienia pyśki. <3
                                                                                                                                   -Jackson Wang

niedziela, 17 stycznia 2016

Hanjoo Przeznaczenie

Hej. To znowu ja i jak zawsze przepraszam za wszytkie błędy i mam nadzieję, że nie przeszkodzą w czytaniu. Znów Hanjoo <Hansol x Bjoo Topp Dogg> perspektywa Hansola. W komentarzach możecie mi dawać propozycję na więcej. Miłej lektury  pyśki. ^.^
                                                                                                                            -Jackson Wang





                                                           PRZEZNACZENIE

Wracałem nocą po ciężkim treningu. W sumie mogłem się tego spodziewać w końcu wybiłem się wraz z zespołem Topp Dogg. Wracałem sam chciałem odpocząć w ciszy, bez tej szalonej paczki. Nie bałem się. Umiałem się bić więc groźne Seulskie gangi mi nie przeszkadzały. Przechodząc obok jednej z ciemnych uliczek usłyszałem krzyki:
- nie! proszę zostawcie mnie! Nic wam nie zrobiłem! Czego ode mnie chcecie?! - te błagania zatrzymały mnie chciałem zobaczyć jak
się to rozwinie.
- przytrzymajcie go! Ja się z nim zabawie! - po tych słowach zobaczyłem jak zdejmuje z niego jego koszulkę obnażając mleczko biała skórę. Stwierdziłem że już wystarczy tego dobrego.  Nie mogłem pozwolić by skrzywdził tego biednego blondyna.
- puśćcie go! - krzyknąłem.  Rzuciłem torbę z ubraniami na ziemię i pobiegłem w stronę chłopaka. Pokonałem napastników po czym złapałem chłopaka za rękę i uciekłem z nim jak najdalej się dało, po drodze zabierając moja torbę. Nie chciałem ryzykować że nas dogonią więc nawet się nie odwracałem. Po przebiegnięciu z obrzeży do centrum tego zatłoczonego miasta poczułem ze mój współuciekinier zwolnił. Zatrzymałem się:
- nic ci nie jest?  Gdzie jest twój dom? Zaprowadzę cię tam.
- m-mieszkam na 35 dzielnicy. - po tych słowach zemdlał wpadając mi w ramiona. Wziąłem go na barana po czym udaliśmy się do jego domu.
......... Rano........
Pilnowałem go całą noc ale nad ranem już nie dałem rady. Usnąłem na krześle obok tego przeuroczo śpiącego blondyna. Obudził mnie zapach smażonej jajecznicy przyciągnąłem się. Zdziwiłem się bo nie byłem już na krześle a w dwuosobowym łóżku przykryty kocem. Rozejrzałem się po pokoju byłem w nim sam. Wstałem i zacząłem podążać z zapachem aktualnie smażącego się bekonu. Gdy dotarłem do kuchni ujrzałem do pół nagiego blondyna:
- jak się nazywasz? - zapytałem lekko zaspanym głosem.
- Bjoo. A ty??
- Hansol. Wiesz może czego chcieli od ciebie tamci kolesie?
- nie wiem, ale cieszę się że tam byłeś bo nie chce nawet myśleć jakby się to skończyło. A zmieniając temat. Lubisz jajecznice z bekonem??
- tak. A ty tu tak sam mieszkasz? To duży dom.
- niestety tak mieszkam sam. Nie znalazłem jeszcze nikogo odpowiedniego.
- a nie boisz się tak sam?
- no może trochę. Ale staram się tu rzadko przebywać. Dlatego wczoraj tak późno byłem na ulicy.
- może lepiej już nie chodź tak późno sam. Bo znowu cię dopadną.
- sam jestem sobie winny. Gdybym miał inną pracę to by nawet mnie nie zauważyli.
- pracę?  A jako kto pracujesz??
- a czy to ważne?
- no nie, ale - nie zdążyłem dokończyć bo Bjoo położył śniadanie na stole i powiedział
- No właśnie nie. A teraz siadaj i zjadaj. Założę się że twoi znajomi się o ciebie martwią. No chyba że nie masz znajomych... - o matko mój zespół. Oni pewnie umierają że zmartwienia.
- która godzina???
- już koło 11
- o nie. Zaraz będę musiał iść
- co się stało?
- mam trening. I muszę iść ale jak chcesz będziemy mogli się zagadać później.
- jaki trening?
- a tam taki. Nie ważne. Będę musiał iść.
- dobrze. Ale najpierw zjedz śniadanie. Będziesz potrzebować siły żeby ćwiczyć. Może cię odprowadzić?
- oj zjem całe. Jest pyszne! Jak ci się chce możesz mnie odprowadzić. A ty nie musisz iść do pracy??
- nie. To raczej taka nocna praca.
- Aha. Okej. Opowiesz mi o niej?
- kiedy indziej. A teraz jedz a ja idę się ubrać.  - i po tych słowach poszedł schodami na górę . Z jednej strony szkoda jego, lekko umięśniona klata to był widok który się nie nudził. Boże o czym ja myślę! Przecież wolę dziewczyny! Co się ze mną dzieje! Muszę przestać o tym myśleć. Skończyłem jeść śniadanie rozmyślając o tym jak się wytłumaczę moim kolegom. Umyłem talerz i poszedłem do pokoju gospodarza aby zapytać się czy jest gotowy do wyjścia. Ale widok który zastałem wchodząc tam sprawił, że zrobiło mi się gorąco a serce zabiło mocniej. Był to blondasek w samych obcisłych bokserkach. Gdy mnie zobaczył powiedział:
- już chwila. Zaraz będę gotowy. Co się tak patrzysz?
- j-ja. - zaniemówiłem i wróciłem się do korytarza.
- spokojnie nie gryzę. Już się ubieram. Matko nie wiedziałem że jestem aż tak brzydki. - zaśmiał się a ja byłem w szoku jak może tak na mnie działać ten chłopak. Zacząłem się zastanawiać czy że może jednak  jestem gejem.
- n-nie jesteś brzydki.- Powiedziałem zawstydzony. Nigdy mi się coś takiego nie stało.  Zawsze byłem pewny siebie i wręcz władczy, ale w stosunku do niego nie mogłem. Wręcz łagodniałem przy nim.
- wszystko okej? - zapytał wychodząc z pokoju
- tak wszystko ok. Ja tylko poczułem się głupio. Tak wlazłem bez pytania.
- nie no spoko ja się nie wstydzę. Raczej nie mam czego. - miał rację był porostu idealny. - a ty się nie martw. Porostu ja cię kiedyś tak nawiedzę. - puścił mi oczko i się uśmiechnął. - bo coś mi się zdaje że i ty nie masz się czego wstydzić. - poczułem jak nogi robią mi się jak z waty ale tym razem odpowiedziałem:
- a no nie mam. Dobra chodźmy na trening. Bo się spóźnię.
- No tak trening. Chodźmy. - zeszliśmy po schodach. I udaliśmy się do wyjścia. Po niecałych 30 minutach spędzonych przy ciągłej rozmowie znaleźliśmy się na miejscu.
- to tutaj. - powiedziałem wskazując na budynek mojej wytwórni.
- ty tutaj pracujesz?? Jako kto??
- jestem w zespole Topp Dogg. Aktualnie mamy swój debiut.
- jak to Topp Dogg? Czekaj jak się nazywasz?
- Hansol. A ty słyszałeś o nas?
- Hansol? Na prawdę? Nie skojarzyłem cie. Tak słyszałem. Mam wasze piosenki na telefonie.
- Aha, ale nie będziesz piszczeć, ani nas przytulać, ani nic??
- nie no coś ty ja kocham waszą muzę nie was. Choć ciebie lubię, ale to dlatego że cię poznałem.
- to ok jak będziesz chciał to cię nauczymy układu.
- jasne kocham tańczyć.
- dobra chodźmy już bo mój szef się wścieknie. - weszliśmy do budynku wjechaliśmy windą 2 piętra do góry. Po czym udaliśmy się do sali treningowej na końcu korytarza.
- hej chłopaki. Choreograf już jest?
- o matko gdzieś ty był? Nie jeszcze nie przyszedł masz farta. A kto to ten chłopak za tobą?
- długa historia ale nic mi nie jest. A on? To Bjoo. Mój...  - spojrzałem na niego badawczo. Nie wiedziałem jak mogę go nazwać, ale on szybko spojrzał na mnie i odpowiedział.
- jestem przyjacielem Hansola. I przepraszam, że go wam zabrałem na kilka godzin ale musiał mi pomóc.
- nie no spoko. Nie ma problemu tylko niech następnym razem zadzwoni ze go nie będzie.- powiedział łagodnie Atom
- ja już go przypilnuje. - podszedł bliżej po czym uszczypnął mnie w tył uda tak żeby inni nie zauważyli. Zaczerwieniłem się.
- dobra ja idę się przebrać. A wy grzecznie z moim przyjacielem. - spojrzeli po sobie i  uśmiechnęli się potakując. Pobiegłem się przebrać, ale oczywiście po tym uszczypnięciu mój "przyjaciel" o sobie przypomniał. Więc musiałem zajść do łazienki by go uspokoić i dać mu to czego chciał. Wtedy zdałem sobie sprawę, że nie dość, iż jestem gejem to jeszcze kocham się w Bjoo. Było to dziwne bo znam go zaledwie kilka godzin. Starałem się o tym nie myśleć. Potem jak się przebrałem pobiegłem to sali treningowej. Wybiegłem dosłownie minutę przed trenerem. To dobrze bo inaczej bym zginął z jego rąk. Oczywiście jak tylko zobaczył Bjoo zaginął go do pracy razem z nami. Nie dało się go przekonać że nie należy do zespołu. Tuż po tym jak nauczył nas układu, zaczął uczyć Bjoo śpiewać fragment piosenki który miał być mój.  Nie miałem nic przeciwko ponieważ i tak miałem spory kawał tekstu do nauki a dzięki temu nie było aż tyle tego.  A przy okazji usłyszałem ten niebiański głos. Nie mogłem się na niego napatrzeć ponieważ ćwiczył bez koszuli bo nie chciał jej przepocić. Przez to musiałem wytrzymać 5 godzin w towarzystwie pół nagiego chłopaka który mnie pociągał w tak dużym stopniu ze musiałem kilka razy wyjść się uspokoić. Po treningu mieliśmy iść do kina więc poszedłem pod prysznic. Usłyszałem jak drzwi od kabiny się otwierają:
- No, no, no. Jaki piękny czyścioszek. - odwróciłem się zdziwiony. A w uchylonych drzwiach stał sam Bjoo oblizujący wargi. - co się tak dziwisz? Przecież ci obiecałem że nie zostanę ci dłużny.
- co ty tu kurwa robisz?! Wywalaj! Nie widać że się myje?! - moje okrzyki zamiast go dogonić wywołały jeszcze większy uśmiech na jego twarzy. Popatrzyłem na niego otępiale. Wtedy zdałem sobie sprawę że oboje jesteśmy goli. Poczułem jak się czerwienie a mój członek staje. To był najmniej odpowiedni moment.
- Uuu widzę że komuś tu potrzeba pomóc.
- co?  - nie rozumiałem żadnego słowa które wypowiadał do mnie. Odwróciłem się do niego tyłem przytulając się przy tym do ściany i powiedziałem :
- wyjdź! - w odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech i poczułem jak się do mnie przytula a jego penis wbija mi się w tyłek. Wzdrygałem się na co on tylko pocałował moją szyję i wyszedł z mojej kabiny by znaleźć się zaraz w kabinie obok i zacząć się myć jakby nigdy nic. Nie rozumiałem co się dzieje. W ślimaczym tempie umyłem się i ubrałem. Gdy dołączyłem do chłopaków powiedziałem że idę do domu.
- ale jak to do domu? A co z kinem? - nie mam ochoty, zmęczony jestem pójdę się położyć.
- o, a słyszałeś dobre wieści?
- nie. Jakie dobre wieści?
- mamy nowego członka w grupie.
- Kogo?
- jak to kogo. Twojego przyjaciela! Fajnie nie?
- super! A zamieszka z nami?
- tak i zdecydowaliśmy że będzie z Tb w pokoju. W końcu nie będziesz już w nim sam.
- ooo ok. To ja przy okazji ogarnę pokój, że jak przyjdziecie to będzie mógł się rozłożyć.
- spoko. To my lecimy. Papa
- pa - o nie, jak to go przyjęli? Czemu?  I w dodatku ma być ze mną w pokoju?  Nie żebym miał coś do niego ale nie wytrzymam tak przy nim. Pociąga mnie i ja go chyba też, ale nie mogę z nim być. To przecież chore. Wróciłem do domu. W sumie cieszyła mnie myśl że będę sam przez kilka godzin. Poszedłem do pokoju aby się położyć, ale gdy tylko zapaliłem światło przywitał mnie młodszy:
- hej. Słyszałeś że do was dołączyłem? Super nie?  Teraz będziemy spędzać więcej czasu.
- nie. - odwróciłem głowę i już chciałem wyjść z pokoju ale on złapał mnie za rękę i przygwoździł do ściany.
-czemu się nie cieszysz? Przecież wiem, że się we mnie kochasz. A teraz mamy okazję spędzać razem więcej czasu. Ja na przykład się cieszę.
- ale ja, ja wcale się w tobie nie kocham!  - wykrzyczałem to z spuszczoną głową bo wiedziałem, że nie dałbym rady powiedzieć tego w twarz.
- wiesz co Hansolku? Nie umiesz kłamać. - zaczerwieniłem się a on złapał z mój podbródek tak bym patrzył prosto w jego czarne niczym noc oczy. - i co teraz zrobisz? Znów spróbujesz mnie okłamać? Czy może w końcu mnie pocałujesz? - zaniemówiłem nie wiedziałem co zrobić. Zamknąłem oczy i przestałem walczyć z moim pożądaniem. A wtedy poczułem jak Bjoo wbija się sprawnie w moje usta. Na początku nie wiedziałem co się dzieje, lecz z czasem zacząłem odwzajemniać pocałunki, a nawet przejmować kontrolę. Odepchnąłem się z nim od ściany i poszedłem (oczywiście nie przerywając pocałunków )  na łóżko by usiąść. Posadziłem go na sobie okrakiem. Miałem ochotę go wtedy przelecieć, ale zapanowałem nad tą rządzą, myśląc o tym że mi dam się pukać jakiemuś pierwszemu lepszemu. Zdjąłem z moich nóg jego sadząjąc go obok na łóżku i wstałem. Na to zagranie usłyszałem tylko pomruki niezadowolenia i gdy się odwróciłem zobaczyłem jak ten blondasek wydą usta na kształt smutnego pieska.
- nie wszystko na raz.
- ale ja chcę. Ja chce cię teraz. Chce całego. - wstał i poszedł do mnie znów łącząc nasze usta w namiętnych pocałunkach. Nasze języki splatały się raz po raz. Poczułem jak zaczął mi zdejmować koszulkę. Odepchnąłem go:
- mówiłem nie wszystko na raz. - spojrzał się na mnie błagalnie.
- nie. Musimy zrobić dziś jeszcze wiele rzeczy. Jak na przykład, co z twoją pracą?
- proste.Idę się zwolnić.
- pójść z tobą??
- tak. W sumie to boje się iść sam.
- czemu?
- bo mój szef się wkurzy.
- dobrze to idźmy razem, ale teraz.
- okej. - ruszyliśmy ku pracy młodszego. Prowadził mnie bo nie miałem pojęcia gdzie on pracuje. Gdy doszliśmy do jakiejś podejrzanej ulicy Bjoo zatrzymał się tuż przed klubem dla gejów.
- ty tutaj pracowałeś?
- tak. Niestety.
- proszę powiedz mi że jako barman.
- nie. Niestety nie. Pracowałem, w sumie jeszcze pracuje jako tancerz.
- jednym słowem striptizer.
- tak. - zatkało mnie. Po raz kolejny nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. - nie martw się. Nie sypiałem z klientami.
- choć tyle dobrego. Czekaj chwilę. Czy mi się zdaje czy to, że ty tu pracowałeś ma coś wspólnego z tym gangiem, który próbował cię zgwałcić?
- tak ma. Ich "przywódca" zobaczył jak tańczę i nie mógł sobie darować. Chciał mnie przelecieć, ale  ja nie chciałem. Bo czekałem na tego odpowiedniego na pierwszy raz.
- czekaj. Jak to, to ty jeszcze nie?
- nie nigdy. Bo czekałem na kogoś kogo pokocham i okazało się że to ty.
- czyli ty nie chcesz po prostu mnie przelecieć???
- nie. Ja na prawdę cię kocham.
- ja,  ja też cię kocham. - przytuliłem się do niego i pocałowałem. Wtedy byłem już pewny, iż nie chce się mną tylko zabawić- dobra trzeba tam iść, zwolnić cię i wyjść.
- ok - złapał mnie za rękę i zaprowadził do środka. Posadził mnie przy jednym ze stolików po czym sam udał się 4 dalej aby usiąść przy swoim szefie.  Na początku nie słyszałem co mówili ale po chwili szef podniósł ton:
- jak to odchodzisz? Nie możesz, jesteś najlepszym tancerzem. Co ja mam teraz zrobić?
- nie wiem. Ale ja mam już nową i lepsza pracę. Tam nie muszę świecić tyłkiem. A poza tym znalazłem sobie chłopaka i wątpię żeby spodobało mu się to co tu robię.
- ale ty tu pracujesz. Nie możesz tak z dnia na dzień stwierdzić że odchodzisz!
- mogę. Nie mam z tobą żadnej umowy.
- dobrze droga wolna ! Ale nie wracaj mi tu potem z płaczem!
- uwierz mi, nie będę. Aaaa i jeszcze jedno.  Powiedz synalkowi ,że jak następnym razem spróbuje mnie zgwałcić to naślę na was policję.- po tych słowach wstał od stołu, podszedł do mnie złapał mnie za rękę tak żeby jego były szef zobaczył i wyszedł razem ze mną z klubu. Po tym jak przeszliśmy 20 metrów stanął i odetchnął głęboko po czym się uśmiechnął i powiedział:
- No to teraz jesteśmy wolni. Co ty na to by wrócić do domu i rozpakować moje rzeczy?
- jestem za.  - szliśmy dalej trzymając się za ręce myśląc iż wszystko się teraz ułoży, ale gdy tylko skręciliśmy w następną ulicę Bjoo otrzymał soczystą pięść w twarz. Zdezorientowało mnie to a on upadł na ziemię. Szybko kleknąłem obok niego patrząc czy nic mu nie jest. Wtedy sam otrzymałem z kija bejsbolowego w plecy. Próbowałem nie stracić przytomności bo przecież ktoś musiał obronić Bjoo, ale gdy próbowałem wstać ten sam chłopak który próbował zgwałcić mojego partnera, synalek właściciela popchnął mnie nogą do tyłu i ostatnie co widziałem to jego roześmianą mordę nakładającą mi worek na głowę.
....... Nieokreślony czas później..........
Ocknąłem się przywiązany do krzesła, światło raziło mnie po oczach do tego stopnia, że nic nie widziałem, a moje ciało było tak zdrętwiałe iż nie mogłem poruszyć żadną jego częścią. Choć to było również spowodowane sznurami oplecionymi do okoła mojego ciała. Poczułem przeszywający ból w plecach i równie nie przyjemne zimno przechodzące w załóż mojego ciała, które okazało się być okryte tylko przez bokserki, w dodatku nie należące do mnie i uwypuklające moja męskość. Nigdy w życiu nie czułem się tak upokorzony. Miałem nadzieję, że to tylko sen. A jedyna rzecz, która trzymała mnie przy życiu był Bjoo. Myślałem tylko o tym gdzie jest i czy potrzebuje mojej pomocy. Kiedy tylko odzyskałem czucie w kończynach zacząłem się wyrywać, ale niestety wszystkie próby kończyły się niepowodzeniem i falą okropnego bólu. Gdy nagle światło przygasło zamarłem.  Nie wiedziałem co się teraz stanie. Rozejrzałem się po pokoju. Był on w miarę duży ale jedynymi meblami jakie były to było krzesło do którego byłem przywiązany i łóżko. Nie chciałem wiedzieć do czego ono służy choć sumie się domyślałem. Po krótkiej chwili usłyszałem dźwięk otwieranych zamków. Następnie do pokoju wszedł syn właściciela klubu.
- No witam, witam.  Widzę że księżniczka się obudziła. To dobrze.
- kim ty do cholery jesteś i po co mnie tu przywlokłeś?
- spokojnie wszystkiego się dowiesz.  W swoim czasie. - Uśmiechnął się podstępnie po czym podszedł do mnie i oparł się rękami na moich barkach.
- Mmm przystojniaczek z ciebie. Zadbany jesteś. Nawet ja się chyba nie powstrzymam. - oblizał wargi
- odsuń się ode mnie! - wrzasnąłem i zacząłem się wyrywać.
- na twoim miejscu byłbym grzeczny. Nooo chyba, że nie zależy ci na twoim chłoptasiu.
- gdzie jest Bjoo?! - warknąłem a on tylko zaczął się śmiać.
- spokojnie jeżeli będziesz grzeczny to was wypuszczę.
- grzeczny?  O co ci chodzi?
- no. Grzeczny. Od paru dni miałem na niego ochotę, ale gdy zobaczyłem ciebie od razu mi z nim przeszło. Więc teraz od ciebie zależy czy wyjdziecie stąd cali i zdrowi.
- o czym ty do mnie pierdolisz?!
- mówiąc w prost. Albo się grzecznie ze mną prześpisz, albo mózg twojego chłoptasia znajdzie się na ścianie.
- c-co?  - zapytałem cicho zwieszając głowę. Mój wybór był oczywisty.  Chciałem go bronić za wszelką cenę. Kochałem go.  Przestałem się wyrywać.
- o widzę że podjąłeś słuszną decyzję. - Uśmiechnął się parszywie i usiadł na mnie okrakiem aby następnie rozwiązać sznury oplatające moje ciało. Z każdym jego nawet najdelikatniejszym ruchem moje ciało spinało wszystkie mięśnie. - spokojnie. Nie martw się. Będę obchodził się z tobą jak najdelikatniej potrafię. - wstał ze mnie aby uwolnić mnie z reszty węzłów, które znajdowały się na moich plecach. Próbowałem opanować mój oddech ale z każdym jego ruchem bałem się coraz bardziej.
- no już jest wolny. Możesz wstać. Chyba za wolisz na krześle. - w momencie,  w którym się podniosłem moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa i wylądowałem na podłodze.
- aż tak się boisz? - w odpowiedzi usłyszał tylko cichy szloch. Podszedł i kucnął przy mnie po czym wytarł łzy spływające mi po policzkach. - bądź grzeczny i przestań płakać. - po tych słowach wziął mnie ma ręce i przeniósł na łóżko. Ja kilkoma głębokimi oddechami opanowałem łzy. Starałem się być odważny. Musiałem ochronić Bjoo. - połóż się. - zrobiłem to co mi kazał, a on chwilę po tym usiadł mi na biodrach okrakiem. Dalej już rozpoczęło się prawdziwe piekło. Nachylił się do mnie i zaczął się ze mną całować. Próbowałem czerpać z tego przyjemność, ale nic nie działało. W końcu wyobraziłem sobie że to Bjoo. Mój słodki blondasek. To zadziałało. Gdy tylko o nim pomyślałem mój członek stwardniał.
- U widzę że komuś się to podoba. Mmm fajnie nareszcie przestałeś stawiać opór. Widzisz. To nie jest takie trudne. Da się mnie polubić - po tych słowach nie wytrzymałem
- nie lubię ciebie tylko Bjoo. To o nim teraz myślę i to on tak na mnie działa. Nie ty! - spojrzał na mnie z zdziwieniem
- ty go naprawdę kochasz. Kurwa. Nie wiedziałem. To może ci go tu przeprowadzę. I wy będziecie się bzykać a ja nakręcę o was film. -spojrzałem na niego. Wyczułem ironię w jego głosie . - jak to film? Co?
- no oczywiście najpierw cię przelecieć a potem każe ci się z nim bzykać. No chyba że będziesz bardzo grzeczny morze wtedy was od razu wypuszczę.
- w-wypuść nas!
- no dobrze dobrze. Nie będę robić o was filmu. I wypuszczę o ile będziesz zajebisty w łóżku.
- ale, ale ja jeszcze nigdy tego nie robiłem! To jak do kurwy nędzy mam być zajebisty?!
- jak to? Jesteś prawiczkiem?  No to się zabawimy. - przekonałem głośno ślinę a on znów zaczął mnie całować lecz tym razem po szyi zjeżdżając coraz niżej i robiąc mi malinki. Ja starałem się jak tylko mogłem. Chciałem już mieć to za sobą i również żeby nas już wypuścił. Gdy zjechał językiem na mojego sutka jęknąłem. Było to nad wyraz przyjemne. A zwłaszcza że wyobrażałem sobie Bjoo. Po chwili poczułem jak jeździ po wewnętrznej stronie ud. Aby następnie zdjąć mi obcisłe bokserki. Już miał wziąć mojego penisa do buzi gdy nagle rozległ się huk wyważanych drzwi a ekipa policjantów wkroczyła do pokoju odciągnęła chłopaka ode mnie. To sprawiło że odetchnąłem z ulgą ale i za razem rozryczałem się na dobre. Ekipa ratownicza wyszła zostawiając mnie tylko z jednym z nich. On podszedł do mnie, okrył kocem i powiedział:
- nic ci nie jest? Możesz iść? Czy potrzebujesz pomocy?
- n-nic mi nie jest. - po tych słowach straciłem kontakt z rzeczywistością. Odciągnąłem się w szpitalu. Przy moim łóżku siedział blondasek. Gdy tylko zobaczył że nie śpię rzucił się na łóżko przytulając mnie.
- boże Hansol nic ci nie jest?  Czy on ci coś zrobił?
- nie nie zdążył nic zrobić. Nic mi nie jest. - do sali wkroczyło dwóch policjantów. Wyprosili Bjoo a mi zadali stertę pytań. Na szczęście po 30 minutach skończyli a ja mogłem w spokoju zacząć szykować się do powrotu do domu.  Oczywiście Bjoo mi pomógł. Gdy dotarliśmy do domu chłopaków jeszcze nie było:
- o nie ma ich?
- nie. W sumie jest dopiero 21 więc pewnie są na piwie.  - trudno było mi uwierzyć że to było tylko 9 godzin.
- myślałem że co najmniej kilka dni minęło a ty?
- tak ja też. A tu proszę kilka godzin. - powiedział równie zdziwiony współlokator.
- dobra chodźmy cię rozpakować zanim tu przyjdą. Nie chce już o tym rozmawiać. Ani tego pamiętać. - podsumowałem
- tak ja też - zgodził się że mną. Udaliśmy się w ciszy do pokoju i zaczęliśmy rozpakowywać jego rzeczy.
- szybko nam poszło. - powiedział wskazując na zegarek. - 20;30. A może wiesz kiedy wrócą tu z tej imprezy?
- pewnie koło 3. Oni jak już zaczął chlać to nie umieją przestać.
- Aha a co my będziemy robić?
- może obejrzymy film?  - sumie to nie wiem czemu ale po tym dniu tak naprawdę miałem ochotę tylko na ciepły i romantyczny prysznic z moim skarbem, ale nie wiedziałem jak zareaguje na tą propozycję.
- no myślałem o czymś innym. O czymś bardziej ciekawym. - Zdjął koszulkę a mój penis jak na zawołanie stanął powodując wybrzuszenie na moich dresach.  - o widzę że ktoś tu myśli o tym samym - powiedział patrząc na moje krocze.
- w sumie to po dzisiejszych przeżyciach powinniśmy odpocząć.
- ale posłuchaj. Pomimo dzisiejszych przeżyć jesteśmy teraz tu. Szczęśliwi i obydwoje pragniemy siebie na wzajem. Myślisz że odpoczniemy lepiej oglądać film i pilnując się żeby nie doszło do zbliżenia czy kochając się i zapominając o wszystkim co się dziś stało? - powiedział
- masz rację. Pragnę ciebie tu i teraz. - po tych słowach wskoczył na mnie i zaczęliśmy się całować idąc do łazienki. Po drodze zdjął mi koszulkę i nie wytrzymaliśmy. Położyłem go na blacie kuchennym i zacząłem zdejmować mu spodnie. On jęczał i co chwila przyciągał mnie żeby się pocałować gdy już obydwoje byliśmy nadzy zdjąłem go z blatu i rzuciłem się z nim na kanapę stojącą obok. Składałem namiętne pocałunki na jego klatce piersiowej i obojczykach gdzie również zrobiłem malinkę. Gdy zacząłem jeździć ręka po penisie słyszałem tylko jęki przeplatane z wykrzykiwaniem mojego imienia. Wziąłem jego penisa do ust. Po krótkim czasie on doszedł w moich ustach a ta słodka, biała maź została sprawnie prze ze mnie połknięta.
- wejdź we mnie - powiedział stając na czworaka przede mną. - proszę. Pragnę cię poczuć w sobie.
- jesteś pewny?
- tak! - po tych słowach zacząłem rozciągać jego otwór najpierw 1, a potem 2 palcami. Na początku syczał z bólu ale po chwili zaczął ruszać biodrami a z jego ust wydobywały się tylko jęki rozkoszy. Gdy uznałem że jest gotowy wszedłem w niego bardzo powoli. Gdy już miałem zacząć działać usłyszałem jak chłopaki wchodzą do domu spanikowałem. Że akurat dziś musieli wrócić wcześniej.  Szybko wziąłem go na ręce i poszedłem z nim do łazienki aby dokończyć co zaczęliśmy. Po godzinie usiłowania stłumienia każdego jęku wyszliśmy z łazienki. Chciałem pójść prost do mojego pokoju nie spotykając żadnego z moich kolegów a zwłaszcza dla tego że pewnie wszytko słyszeli, a nawet jeśli nie to obydwoje z Bjoo byliśmy goli bo nasze ubrania były rozrzucone po dormie. Gdy weszliśmy do dużego pokoju był tam tylko Atom i P-Goon który trzymali nasze ubrania w ręku. Poczułem jak się czerwienie.
- Hansol? Co to jest?  - powiedział pokazując nam nasze majtki
- to moja bielizna.
- tylko twoja? - spuściłem głowę. To oczywiste że się domyślili. Ale na szczęście całą sprawę uratował Atom
- dobra odpuść im. Porostu chcieli się zabawić. Ciesz się ich szczęściem.
- okej. Masz rację, a wy następnym razem uważajcie gdzie gacie rzucacie.
- dobrze będziemy uważać. - gdy już byliśmy w drodze do naszego pokoju cicho się śmiejąc z tej sytuacji usłyszałem jak Kidoh krzyczy ze swojego pokoju:
- a i bardzo was proszę następnym razem chociaż postarajcie się być ciszej. - po tych słowach pobiegliśmy do pokoju, przebraliśmy się w piżamy i poszliśmy spać. Oczywiście w jednym łóżku. Kto by pomyślał że w ciągu dwóch dni moje życie się tak diametralnie zmieni. Ale teraz jak leżałem przytulając mój mały skarb nawet wydarzenia z przed kilku godzin nie miały dla mnie znaczenia. Liczyło się tylko tu i teraz. Tak rozmyślając usnąłem. Rano obudził mnie mój skarb szepcąc mi do ucha:
- pora wstawać kochanie - ja tylko się uśmiechnąłem
- dzień dobry skarbie - pocałowałem go w czoło a gdy on chciał zacząć się ze mną całować sykną z bólu.- co się stało?
- mój tyłek. Boli
- ㅋㅋㅋㅋㅋ. Wczoraj zaszaleliśmy więc dziś tyłeczek boli. - obydwoje zaczęliśmy się śmiać.

poniedziałek, 11 stycznia 2016

JiKook Przeciwności Losu

Hi misiaczki. To mój kolejny ff. Tym razem Jikook (BTS) z perspektywy kooka ale też +18. Miłej lektury ^.^
                                                                                                                                  -Jackson


                                                                                         


                                                                Przeciwności losu


Znowu uciekałem jak małe dziecko. Całe życie to robiłem. Nie miałem odwagi stawić się własnemu ojcu, więc znowu biegłem przed siebie ze łzami w oczach. Biegnąc, wpadłem na chłopaka o bujnych pomarańczowych włosach. Musiałem zemdleć po tym zdarzeniu, bo następne co pamiętam, to że niósł mnie na plecach, a jego woń pobudzała wszystkie moje zmysły. Pomimo deszczu było mi ciepło. W sumie nic dziwnego, byłem zawieszony na, jak się okazało, chodzącym kaloryferze. Nie dałem rady dłużej trzymać otwartych oczu i znów usnąłem. Dawno nie czułem się tak bezpiecznie.
...........12 godzin później gdzieś koło 10 rano..........
Obudziło mnie śpiewanie ptaków i promienie słoneczne tańczące na mojej twarzy. Gdy otworzyłem oczy, ujrzałem zupełnie obcy mi pokój. I nie tylko to było obce. Ubrania, które miałem na sobie, nie były moje. Nagle usłyszałem otwierające się drzwi i głos chłopaka o pomarańczowych włosach:
-Ooo, już się obudziłeś. Spałeś 12 godzin. Ja jestem Jimin, a ty? - jego głos był łagodny.
-Jestem Jungkook. Co ja tutaj robię? Skąd wzięły się te ciuchy? Gdzie są moje? I sumie, gdzie ja jestem?
-Aktualnie ze mną rozmawiasz, a zaraz będziesz jeść śniadanie - odpowiedział, uśmiechając się. - Byłeś cały przemoczony, więc uznałem, że cię przebiorę w coś suchego. Twoje ciuchy suszą się. Jesteśmy u mnie w domu.
-Jak to uznałeś, że mnie przebierzesz... to znaczy że...? - zaczerwieniłem się,
-Tak, ale spokojnie, też jestem chłopakiem, więc się nie martw, nic oprócz przebrania cię i położenia spać nie zrobiłem- znowu się uśmiechnął, po czym dodał - a teraz wstawaj bo śniadanie  czeka na ciebie w kuchni. Mam nadzieję, że lubisz naleśniki z syropem klonowym,
Nawet nie zdążyłem odpowiedzieć, a mój brzuch już dał o sobie znać.
-Oooo, widzę, że ktoś tu jest głodny. Chodź na dół.
Wstałem z łóżka i poszedłem za nim. Zdziwiłem się, że nikogo tu nie było. Przecież w końcu była sobota.
-A ty mieszkasz sam?- zapytałem się go.
-Tak, wyprowadziłem się od rodziców rok temu. Więc nie martw się i czuj się swobodnie.
Poczułem ulgę, nie będzie dziwnych pytań apropo mojej rodziny.
O nie, mój tata on mnie zabije.
-Muszę zaraz wracać do domu - powiedziałem ze strachem w głosie.
-Co się stało, czemu tak nagle? Odprowadzić cię?
-Nic się nie stało i nie, lepiej mnie nie odprowadzaj.
-To może daj mi swój numer, to się jeszcze spotkamy.
Podałem mu numer, zjadłem śniadanie, podziękowałam i wybiegłem z domu. O dziwo znałem tą okolicę. Gdy wszedłem do mojego domu, zobaczyłem ojca stojącego na korytarzu przede mną. Kiedy tylko mnie zobaczył, powiedział:
-Gdzie się szlajasz gnojku? Oooo, pewnie u jakiegoś chuja byłeś, bo to chyba nie twoje ciuszki.
Miał rację, zupełnie zapomniałem, że mam na sobie ubrania Jimina
-Jak śmiałeś wyjść? Zabraniam ci wychodzić, jesteś tylko moja zabawką, rozumiesz?
Miałem już ochotę wyjść, ale on podszedł i przygwoździł mnie do ściany.
-Nooo, skoro już wróciłeś to się zabawimy.
Próbowałem się wyrwać ale on był zbyt silny. Nie mogłem nic zrobić, on znowu kazał mi mu dogadzać .To było obrzydliwe, w końcu był moim ojcem. Po wszystkim poszedł do pokoju, gdzie po 30 minutach usnął przed telewizorem. Wtedy ja po cichu wyszedłem z domu i zadzwoniłem do Jimina. Na szczęście odebrał.
-Halo? Coś się stało?
-Nic, po prostu muszę gdzieś spędzić tę noc i myślałem, czy nie mógłbyś mnie przygarnąć?
-Oczywiście, nie ma problemu. Chodź do mnie, ja jestem w domu
-Dziękuję, to pa, ja już idę -powiedziałem czując ulgę. Gdy już doczłapałem do jego domu, on przywitał mnie z uśmiechem i tekstem:
-Nie myślałem, że tak szybko zatęsknisz
Ja pomimo łez w oczach spowodowanymi wydarzeniami sprzed godziny, uśmiechnąłem się.
-Co się stało? Czemu płaczesz? Chodź, wejdź do środka, wszystko mi opowiesz.
Posłusznie wszedłem. Początkowo nie chciałem mówić nic o ojcu, ale koniec końców opowiedziałem mu wszystko. Dziwnym trafem mu zaufałem.
-To okropne. Jak własny ojciec tak może robić? Możesz tu nocować kiedy chcesz. Wiem, że się długo nie znamy, ale czuję, że się dogadamy.
-Mam nadzieję. Bo naprawdę jesteś miły.
-Dziękuję. Może chcesz wziąć prysznic?
Chyba czytał w moich myślach. Czułem się brudny przez to, co się stało. Kiwnąłem głowa potakująco, a on zaprowadził mnie do łazienki. Gdy wyszedłem, spędziliśmy długie godziny na rozmawianiu, śmianiu się i oglądaniu telewizji. Zanim się obejrzeliśmy była już 1 w nocy, a my oglądaliśmy horror. Po skończeniu filmu poszliśmy spać. Lecz ja nie mogłem usnąć. Przez ten horror bałem się jak małe dziecko. Pomyślałem, że może Jimin pozwoli mi z nim spać. Wziąłem poduszkę i koc, po czym udałem się do niego.
- Jimin, śpisz? Bo ja nie mogę. Mogę się położyć obok ciebie?
-Tak, śmiało, kładź się.
Było to łóżko dwuosobowe, więc nie mieliśmy problemu z pomieszczeniem się. Ale i tak starałem się leżeć jak najbliżej niego. Może to dziwne, ale po tym jednym dniu byłem już w nim po uszy zakochany.
............ranek........
Obudziłem się wtulony w ciepłą gołą klatę Parka. Nie ruszyłem się. Chciałem byśmy tak leżeli już w nieskończoność. Ten błogi stan bezpieczeństwa otaczał mnie z każdej strony. Jego serce bijące bardzo spokojnie sprawiło, że znowu usnąłem. Za drugim razem obudziła mnie ręka trzęsąca mym ramieniem i słowa:
-Wstawaj, leniuchu. Nie można tak spać. Chciałbym dzisiaj iść z tobą gdzieś, bo tak siedzieć w domu to nie zdrowo.
-Dobrze, a gdzie byś chciał iść?
-Może kino?
-Ok - zgodziłem się. Po czym Jimin rzucił we mnie ciuchami.
- C-co to? - zająknąłem się
-Myślisz, że cię puszczę w piżamie? Nie. Tu masz świeże ciuchy, myślę że będą dobre na ciebie.
Poszedłem i przymierzyłem. Leżały jak ulał. Zszedłem na dół, abyśmy już wychodzili, ale gdy tylko starszy mnie zobaczył, od razu powiedział:
- No, no, no, paczcie, paczcie, kto tu tak pięknie wygląda? No oczywiście, nasze ciasteczko.
Tuż po tym jak to powiedział, wybuchł śmiechem, a ja lekko zarumieniony dołączyłam do niego. Sam nie skomentowałem jego wyglądu, bo w moich oczach był po prostu idealny. Mleczna skóra, rude włosy, białe zęby te piękne czarne oczy i najlepsze z wszystkiego, pełne, różane usta. Mógłbym godzinami się na niego patrzeć. Z moich zamyśleń nad tym jaki jest piękny, wyrwał mnie sam Jimin.
-No idziesz czy nie? Bo nam bilety wykupią i nie obejrzymy filmu.
Szybko zbiegłem ze schodów i stanąłem obok Parka. Po filmie udaliśmy się na lody i w drodze powrotnej wygłupialiśmy się, jedząc je. Nie wiem czemu, ale coś w sposobie jedzenia tych lodów przez Jimina wywołało u mnie podniecenie. Czułem się z tym bardzo głupio. Na szczęście ja już go nie jadłem, więc schowałam ręce do kieszeni, co lekko zatuszowało wybrzuszenie w moich spodniach. Gdy tylko dotarliśmy do domu, pobiegłam do łazienki pod pretekstem siku. Ale chyba każdy wie, co tak naprawdę tam się działo. Musiałem się uspokoić i opanować. Gdy skończyłem "załatwiać swoje sprawy", poszedłem porozmawiać z starszym na dół i powiedziałem:
-Park, ja boję się wracać do domu. Ja już dłużej nie wytrzymam.
-To zamieszkaj ze mną. Bardzo dobrze się dogadujemy- powiedział z uśmiechem.
-Na pewno?  Nie masz nic przeciwko? Przecież znamy się dopiero dwa dni.
-No jasne, może i tylko dwa dni, ale to były jak do tej pory dwa najpiękniejsze dni mojego życia.
Zarumieniłem się. Jego słowa sprawiły, że zakochałem się w nim jeszcze bardziej.
-To może pójdziemy po twoje rzeczy i przeniesiemy je tutaj?
-Nie ma tego dużo, mogę sam pójść i przynieść.
-Nie, nie puszczę cię samego do tego zboczeńca, nie ma mowy. Idę z tobą, ewentualnie poczekam przed drzwiami.
-Ok, ale obiecaj, że nie wejdziesz do środka
-Obiecuję - po tych słowach obydwoje udaliśmy się do tej meliny zwanej moim domem, by zabrać resztki moich starych, mocno zużytych ubrań. Gdy miałem wejść, usłyszałem że do taty przyszli jego koledzy. To nie zapowiadało nic dobrego.  Starałem się jak najciszej wejść i udało mi się. Wkradłem się niezauważony. Szybko spakowałem wszystkie rzeczy należące do mnie. Gdy już prawie wyszedłem, zauważył mnie kolega taty, który oczywiście wstał, podszedł do mnie i zaciągnął do pokoju, gdzie rzucił na kolana przed ojcem. Wiedziałem, że to się źle skończy, ale wizja, że już więcej nie będę musiał tego przeżywać, dodawała mi otuchy. Ojciec powiedział tylko, żebym niedługo wrócił, bo czuje że za jakiś czas będzie potrzebować mojej dupeczki. Na te słowa wzdrygnąłem się, ale wiedziałem, że nigdy do tego nie dojdzie, ponieważ ja nie wrócę. Kiwnąłem głowa, udając grzecznego synka i wyszedłem. Gdy tylko znalazłem się obok Jimina, poczułem ulgę. Czułem, że zaczynam nowe życie. Szliśmy już ciemną ulicą, kiedy nagle chłopak powiedział:
-Trzeba to uczcić
-Ale co?
-To, że uwolniłeś się od swojego ojca. Już nigdy więcej go nie spotkasz. Co ty na to, byśmy kupili piwo, popcorn i oglądali jakieś filmy?
-Jestem za, może horrory?
-Taaa, a potem w środku nocy przyjdziesz do mnie, żeby się położyć, bo boisz się spać sam.
-Przepraszam, jak ci to przeszkadza, to nie będę
-Nie no, spoko, żartuję sobie. Jak chcesz, możesz spać na razie w moim łóżku, ze mną, a potem coś ci wymyślimy.
W duchu krzyknąłem ze szczęścia. Tak naprawdę miałem nadzieję, że nic nie wymyśli. Bo chciałabym spać z nim w jednym łóżku, już na zawsze. Nie wiem czy specjalnie, ale Jimin wybrał naprawdę straszne horrory. Więc przez większość czasu siedziałem pod kołdrą, lekko przytulony do Parka. Nie byłem pewny czy mu to nie przeszkadza, więc się zapytałem.
-Nie masz problemu, że się do ciebie przytulam?
-Nie, no coś ty - odpowiedział i uśmiechnął się, po czym przytulił mnie jeszcze bardziej. Kolejny rok mijał bardzo powoli, na chodzeniu do szkoły, oglądaniu filmów i robieniu jakichś głupich rzeczy.
Prawie zapomniałem o mojej przeszłości. Przez ten czas coraz bardziej zakochiwałem się w pomarańczowowłosym chłopaku. Miałem nadzieję, że kiedyś odwzajemni to uczucie. Na szczęście rok szkolny się skończył, więc mogłem spokojnie siedzieć i oglądać film. Nagle usłyszałem krzyk z góry.
-Kookie, chodź tu na chwilę, chcę ci coś powiedzieć.
Lekko się przestraszyłem, więc pobiegłem szybko po schodach potykając się kilka krotkie. Wybiegłem do pokoju i od razu się zapytałem:
-Co się stało?!
-Spokojnie. Chodź, usiądź obok - poklepał materac. Podszedłem i gdy chciałem usiąść obok niego, złapał mnie za biodra i posadził na swoich udach. Poczułem jak jego męskość wbija mi się w tyłek. Zarumieniłem się. Nie wiedziałem co zrobić i po prostu zamarłem.
-Nie bój się. Wiem co czujesz. Ale jeżeli nie chcesz, to nie musimy. Wiem, że możesz teraz tego nie nienawidzić - spojrzał mi głęboko w oczy.
-J-jaa też tego pragnę - zająknąłem się. Te słowa były bardzo ciężkie do wypowiedzenia przez zdziwienie i zawstydzenie. On się tylko uśmiechnął i zaczął mnie całować. Było to naprawdę przyjemne, choć wiedziałem, że to co nastąpi będzie jeszcze lepsze. Było to dziwne. niby przeżywałem to już często i brzydziłem się tego, ale z nim było inaczej. Delikatnie mnie całował, powoli zjeżdżając ustami na moją szyję, co wywołało u mnie ciche jękniecie. Cieszyłem się, że mieszkamy sami, bo nie musieliśmy tłumić naszych odgłosów przyjemności. Sprawnie zdjął mi koszulkę i zaczął jeździć językiem po brzuchu, by ostatecznie zatrzymać się na już twardym sutku. Zaczął go ssać. Przez to mój członek stwardniał, a z gardła wydarł się już w miarę głośny jęk. To tylko spowodowało, że przekręciliśmy się. On był na górze i zdejmował moją koszulkę, siedząc na mnie okrakiem. Jego męskość powodowała wybrzuszenie w jego spodniach. Szybko go przyciągnąłem i zacząłem całować, by następnie zjechać językiem na jego obojczyk, gdzie zrobiłem malinkę. Wyraził swoje zadowolenie jęknięciem, więc szybko stworzyłem kolejne dzieło na jego szyi. Na chwilę oderwał się ode mnie i powiedział:
-Kocham cię.
-Też cię kocham - odpowiedziałem, po czym sprawnie wbiłem się w jego usta. Po kilku następnych pocałunkach zaczął zjeżdżać wargami, najpierw na brodę, potem na mój ABS, by ostatecznie zacząć zdejmować zębami moje spodnie. Nie było to trudne, jedyną przeszkodą była gumka, która sprawiała że dresy trzymały się na moich kochanych biodrach. Ściągnął je zębami, a resztę jednym ruchem ręki zrzucił na podłogę, aby następnie dołączyły do nich jego jeansy. Teraz oboje byliśmy w samych bokserkach. Jego język malował mokre ślady na moim tułowiu, a ja cicho jęczałem z przyjemności. Jego ręce zaczęły masować mi uda a moje błądziły po jego włosach. Zjechał ustami na moje bokserki i polizał moją już pulsującą męskość, co tylko sprawiło że nie mogłem wytrzymać
-Proszę, nie drażnij się już ze mną - mówiąc to ściągnąłem z niego bokserki, po czym jednym ruchem zdjąłem swoje, aby uwolnić już obrzmiałego i padającego żądzą spełnienia penisa. Jimin szybko wsadził go do buzi. Na początku nie wiedział co konkretnie robić ale z sekundy na sekundę robił się coraz lepszy a ja jęczałem czekając na spełnienie. Gdy do zabawy dołączył jeszcze język, który jeździł po mojej główce czułem jak nieubłaganie zbliża się spełnienie. Gdy wplatałem moja dłoń w jego włosy moja męskość wylała się w ustach starszego.  On spojrzał na mnie i sprawnie połkną całą zawartość ust. Przyciągnąłem go do mojej twarzy i zacząłem całować następnie przeturlaliśmy się tak za ja byłem na górze a ręce sprawnie jeździł po jego męskości w górę i w dół. Jego jęki tylko wywołały mój uśmiech i nakręcił do dalszej akcji jechałem z jego sutków do jego penisa aby włożyć go do ust ale zanim to zrobiłem przejechałem językiem po wystającej żyle na jego przyrodzeniu. Jego jęknięcia stawały się coraz głośniejsze. Aż w końcu moje usta napełniły się lepką biała cieczą. Popatrzyłem na niego i połknąłem. Po tym oblizałem się czując jeszcze resztki jego nasienia na ustach. Obydwoje już ciężko sapiąc ułożyliśmy się że tak że ja byłem na czworaka a on klęczał. Byłem gotowy mu się oddać do reszty ale on zanim zaczął  mnie rozciągać zapytał:
- czy na pewno tego chcesz - pewnie się martwił że przez moją przeszłość boję się tego. W sumie miał trochę racji. Gdyby to był ktoś inny prawdopodobnie paraliżował by mnie strach, ale to był on więc czułem się bezpieczny.
- tak pragnę cię. - wiedziałem że będzie inaczej. I miałem rację płynnie a za razem delikatnie wsuną mi dwa palce. Na początku bał się nimi ruszyć ale ja zacząłem energicznie kręcić biodrami na znak że może zaczął działać. Byłem już przyzwyczajony do tego uczucia więc poczułem przyjemność gdy wziął spray w swoje ręce. No w sumie palce. Gdy uznał że jestem już gotowy złapał mnie za podbrzusze  jedna ręka a drugą wsuną swojego członka w mój otwór co wywołało u mnie i u niego fale przyjemności. Jimin zaczął jeździć ręka po moim penisie. Obydwoje jęczeliśmy z niewyobrażalnie pięknego uczucia. Poczułem ze zbliża się spełnienie. On chyba też to czuł bo przyspieszył swoje ruchy i z ostatnim pchnięciem wylał się we mnie, a ja na pościel. Po tym obydwoje padliśmy spoceni na łóżko. chłopak całował mój kark powtarzając, że mnie kocha. Pomimo iż nie było późno, bo była dopiero 9 wieczorem, wtuliłem się w ciepłego Chim Chim'a i usnąłem. Rano obudziłem się i pocałowałem Jimina w czoło.
-Dzień doberek, kochanie - chciałem wskoczyć na niego, ale tyłek bolał mnie jednak niemiłosiernie. Więc syknąłem z bólu.
-Co się stało? - zapytał czule chłopak
-Nic, trochę tyłek mnie boli.
-Ooo, trochę zaszaleliśmy wczoraj.
-Tak, trochę.
-Chodź, mama pocałuje kuku - po tych słowach wczołgał się pod kołdrę i pocałował moją kość ogonową. Zaczęliśmy się śmiać i tarzać po łóżku. Po dłuższej zabawie wstaliśmy i starszy poszedł robić śniadanie, a ja poszedłem do łazienki się ubrać. Gdy zszedłem na dół w samach dresach, zobaczyłem jak mój kochanek gotuje nam śniadanie w samym fartuchu. Ten widok bardzo mnie podniecił. Podszedłem do niego i przytuliłem od tyłu.
- Uuuuu, komuś tu stanął. Nasze ciasteczko chce więcej?
Pocałowałem go w kark
-Tak, pragnę więcej. Pragnę cię całego.
Z tymi słowami stanął mi jeszcze bardziej.
-Dobrze, zjemy i pójdziemy pod prysznic.
-Ale kochanie, ja nie wytrzymam tyle - mówiąc to, zacząłem się o niego ocierać - Jimiś, proszę. chodźmy teraz. Później skończysz.
-Ale kochanie, później będzie niedobre. Teraz skończę i teraz zjemy - powiedział z uśmiechem.
-Nie drażnij się ze mną. Wiesz, że nie wygrasz. - po tych słowach wyrwałem mu patelnię z ręki i postawiłem ją gdzieś obok, po czum jednym ruchem wyłączyłem palnik, a Jimina usadziłem na blacie. Odwiązałem jego fartuszek i zacząłem całować po ABS'e. On nie mógł się już kontrolować:
-Ach, ciasteczko, moje ciasteczko, chodźmy do łazienki. - zaplątał swoje nogi na moich biodrach a ręce na szyi. I przeniosłam go do łazienki po drodze z suwając zupełnie nie potrzebne mi spodnie.  Na szczęście nic pod nie nie zakładałem. Mój mały skarb pewnie poczuł jak mój penis wbija mu się w ten jego słodki tyłeczek ale nie mogłem nic na to poradzić on tak na mnie porostu działał. Usłyszałem tylko jęki przeplatane z wypowiadaniem mojego imienia.  Nagle przestał. Zdziwiło mnie to lekko ale po sekundzie poczułem jak gryzie mnie w ucho aby potem przejechać językiem bo jego płatku. Gdy znaleźliśmy się w łazience przytrzymałem go przy ścianie. Jękną:
- zimna kookieś. Postaw mnie i idźmy pod prysznic. - nie musiał długo czekać szybko go odstawiłam, a on złapał mnie za rękę i wprowadziłem za sobą do kabiny prysznicowej. Tym razem on nachylił się dając mi znak że to ja mam w niego wejść.
- nigdy tego jeszcze nie robiłem zawsze to we mnie "wchodzono"
- spokojnie najwyżej ci pomogę - delikatnie lecz jednak pewne włożyłem najpierw 1 potem 2 palce do jego otworu. Na początku usłyszałem głuchy jęk bólu.  Więc nie ruszyłem nimi bo nie chciałem ranić mojego pysia. On powoli zaczął ruszać biodrami żeby się przyzwyczaić ale ja widziałem że łza spływa mu po twarzy:
- nie róbmy tego, nie chcę cię ranić.
- ale ja chcę i zaraz się przyzwyczaję. Proszę cię chce ci dać pełną rozkosz.  Taką jaką wczoraj czułem. - powiedział po czym zaczął ruszać biodrami jeszcze szybciej
- mnie już tyłek nie boli ale ciebie to będzie jutro bardzo boleć.
- wytrzymam. Tak długo jak jesteś ze mną wszystko wytrzymam. - nachyliłem się i go pocałowałem po czym zacząłem ruszać w nim palcami. Po krótkim czasie już jęki bólu zamieniły się w przyjemności a jego otwór był gotowy. Jedna rękę położyłem na jego plecach a droga nakierowałem główkę penisa tak aby weszła w jego otwór. Gdy tylko to zrobiłem usłyszałem jak mój podniecony skarb krzyczy moje imię. Zacząłem pchnięcie powoli by potem zwiększyć tępo. Stwierdziłem że nie będę dłużny mojemu misiowi i ręka jeździłem po jego męskość która pulsowała i rosła. Obydwoje nie mogliśmy powstrzymać okrzyków przyjemności. Cała kabina wypełniła się parą i naszymi jękami. Szybko złapałem i odwróciłem Jimina biorąc go na ręce aby zmienić pozycję. Teraz był na mnie zawieszony i skakał jak mały królik. Co dodawała mu tylko uroku a mnie bardziej podniecało o ile to w ogóle było możliwe. Park za każdym razem jęczał głośniej co znaczyło że zaraz dojdzie. Ja czułem że na mojej spełnienie też długo czekać nie trzeba. Przyspieszyłem tępo do maksimum i mój króliczek doszedł pierwszy oblewając lepką mazią nasze brzuchy a dwa pchnięcia później doszedłem również ja, wylewają się w jego wnętrzu. Postawiłem go na ziemi. Oblizałem jego tors mówiąc:
-No króliczku, trochę nas pobrudziłeś, ale nic, zaraz cię umyjemy - uśmiechnął się, a ja namydliłem jego piękny, umięśniony tors, po czym on zaczął myć mój. Gdy odwróciłem się, aby nalać szampon na ręce, przytulił się do mnie, ugryzł w ucho, a potem powiedział:
-Czemu akurat króliczek?
-Bo skakałeś jak one i jesteś bardzo słodki- odwróciłem się, ucałowałem w policzek, po czym zabrałem się za mycie jego włosów. Po 20 minutach mycia się, wyszliśmy. Zacząłem wycierać mojego słodkiego misia do sucha. Kiedy się już ubraliśmy, chcieliśmy oglądać filmy, ale nie mieliśmy ani przekąsek, ani picia, więc powiedziałem:
-Króliczku, ja pójdę do sklepu, kupię nam coś. Ty zostań i poszukaj jakichś fajnych filmów.
-Dobrze, ale wracaj szybko.
-Ok. Spokojnie, jest dopiero 14, jeszcze wszystko przed nami - uśmiechnąłem się jednoznacznie.
-Mam nadzieję, kochanie - podszedł i pocałował mnie w czoło. Po drodze do sklepu zorientowałem się, że nie mam telefonu. W sumie mi to nie przeszkadzało, bo zaraz miałem wrócić. Stwierdziłem, że najpierw wstąpię do monopolowego. po piwo. Gdy już miałem wejść, poczułem jak ktoś ciągnie mnie za kołnierz od koszuli i przygważdża do ściany. Kiedy otworzyłem oczy, ujrzałem mój największy koszmar. To był mój ojciec. Nachylił się nad moim uchem, owiewając je nieprzyjemnym śmierdzącym piwskiem oddechem.
-Ooo, moja dupeczka chce browarka? Ooo nie.Teraz to ty musisz mnie przeprosić, że uciekłeś.
-Zostaw mnie - krzyknąłem z nadzieją, że ktoś usłyszy. Ale jednak nikogo w pobliżu nie było. Ojciec uderzył mnie w brzuch, po czym zaciągnął do jakiejś rudery za sklepem. Wiedziałem co teraz się stanie. Stawiałem opór, ale niestety on był silniejszy. Uderzył mnie w nogi, co spowodowało, że upadłem na kolana. Następnie uderzył w brzuch, przez co krzyknąłem z bólu, a on to wykorzystał wkładając swojego członka, którego już wcześniej wyjął. Próbowałem się zaprzeć o jego uda ale nie działało. Płakałem z bezsilności i obrzydzenia. Błądziłem rękami po ziemi, szukając czegokolwiek, co mogłoby mi pomóc. Nagle znalazłem częściowo stłuczoną butelkę. Stary nawet się nie zorientował, bo był zajęty darciem japy z przyjemności. A ja to wykorzystałem i wbiłem mu ją w udo. Upadł na ziemię i zaczął przeklinać, a ja nawet nie oglądając się za siebie, uciekłem do domu ukochanego. Wbiegłem do budynku po czym  zamknąłem drzwi. Zacząłem jeszcze bardziej płakać, gdy osunąłem się po nich. Gdy Park tylko to usłyszał, przybiegł do mnie i pomógł przejść do pokoju, a raczej sam mnie tam przeniósł. Posadził mnie na kanapie i zaczął mnie pytać.
-Co się stało? Nic ci nie jest? Czemu nie masz koszuli?
-T-tat-aa - tylko tyle zdołałem wydukać, a po tych słowach rozbeczałem się jeszcze bardziej.
-Boże, chodź tu do mnie - mówiąc to wtulił moje ciało w swój ciepły tors przy którym czułem się tak bezpiecznie. - Tego tak nie można zostawić, idziemy na policję. Nikt nie będzie krzywdził mojego chłopaka.
-Nie proszę. J-ja nie chcę, a co jak mi nie uwierzą, on się tylko bardziej wkurzy.
-Będzie dobrze, jak ty nie pójdziesz ze mną, to pójdę sam. Ale wolałbym pójść z tobą.
- No o-okej. Tylko czy mogę najpierw zmyć to wszystko z siebie. Czuję się b-brudny - po tych słowach rozpłakałem się jeszcze bardziej (o ile to było możliwe).
-Pójść z tobą? Pomóc ci?
-Tak, jakbyś mógł. Boję się teraz zostać sam.
-To wskakuj mi na plecy, przejedziemy się - widać było, że próbuję mi poprawić humor. Właśnie za to go kochałem. Martwiło mnie tylko jedno.
-A ciebie to nie brzydzi?
-Ale cio?
- No to, że przed chwilą... - nie dałem rady dokończyć, znowu się rozpłakałem i wtuliłem się mocniej w jego szyję, ponieważ byliśmy już w drodze do łazienki.
- No coś ty! - odstawił mnie na ziemię, bo byliśmy już w łazience, po czym złapał mój podbródek, tak bym patrzył mu w oczy.
-Kocham cię. I nic tego nie zmieni. Nigdy bym się nie mógł tobą brzydzić - po tych słowach mnie przytulił
-Ale ja się siebie brzydzę
-To się rozbierz i właź pod prysznic. Wszystko dokładnie umyjemy, a potem pójdziemy na policję.
Kiwnąłem głową. Rozebrałem się, po czym wszedłem pod prysznic, a Jimin zaraz po mnie. Stałem tam jak małe dziecko, które nie wie co robić. A on jak opiekuńczy rodzic zaczął porządnie mi wszystko namydlać. Gdy już wszystko spłukał, wyszliśmy spod prysznica i zaczął mnie wycierać ręcznikiem. Gdy sam był już suchy, ubrał się i powiedział, że zaraz mi przyniesie moje ubrania. Kiwnąłem głowa i wyjąłem szczoteczkę do zębów i zacząłem porządnie myć zęby, język, podniebienie. Ogólnie wszystko. Gdy tylko wyszedłem z łazienki na korytarz zobaczyłem Jimina skaczącego jak królik z ubraniami w ręku i krzyczącego:
-Spokojnie, twój króliczek już kica do ciebie - wywołało to u mnie mimowolny u uśmiech. Stwierdziłem, że dobrze jest mieć kogoś takiego obok. Kogoś. kto zawsze będzie mnie umiał rozśmieszyć.
Ubrałem się w miarę szybko i wyszliśmy z domu. Gdy byliśmy na komisariacie zabronili mi wejść na przesłuchanie z moim ukochanym i zadawali mi mnóstwo pytań. Po 30 minutach opowiadania na nie, nie dałem rady i się rozpłakałem. Policjant się lekko zdziwił i podał mi paczkę chusteczek, pytając się przy tym:
-Może wolałbyś dokończyć kiedy indziej ?
-Nie - pokiwałem przy tym przecząco głową. Nie chciałem już uciekać jak małe bezbronne dziecko.
- No dobrze to mówisz że twój ojciec cię gwałci. Tak?
- T- tak
- Od jak dawna i kiedy ostatnio?
-Od kiedy pamiętam, ale przez ostatni rok mieszkam z moim ch-znaczy kolegą, ale dziś jak szedłem do sklepu, zaatakował mnie i zaciągnął do opuszczonej rudery. A tam, tam - nie dałem rady dokończyć. Rozbeczałem się jak małe dziecko. Policjant podszedł do mnie i próbował mnie uspokoić. Jak poczułem ze kładzie mi rękę na ramieniu, wzdrygnąłem się. Gdy zobaczył moją reakcję zabrał ją mówiąc, że tu mi nic nie grozi i zapytał:
-Wprowadzić twojego kolegę? Pomoże ci to się uspokoić i dokończyć co tam się stało? - pokiwałam twierdząco głową. Policjant otworzył drzwi i krzyknął
-Wprowadźcie tu tego rudego - Jimin wbiegł i jak zobaczył mnie w takim stanie nie patrząc na to, że jest tu policjant podbiegł i mnie przytulił, po czym wytarł łzy spływające po moich policzkach, wciąż mówiąc, że nic mi nie będzie. Policjant na powrót zamknął drzwi i powiedział
-To jakie macie relacje ze sobą nie wpłynie na nic w tej sprawie, więc zachowujcie się naturalnie. I proszę cię, chłopcze, dokończ co się stało
Wziąłem kilka głębokich wdechów, po czym zacząłem:
- On wtedy mnie uderzył kilka razy a następnie wykorzystał.
-To koniec?
- Nie. bo ja, ja znalazłem już lekko zbitą butelkę i wbiłem mu w nogę.
-Gdzie to było, musimy tam szybko jechać.
Podałem im ulicę. gdzie stoi ta rudera i również ulice, gdzie on mieszka i gdzie aktualnie mieszkam z Jiminem. Policjanci powiedzieli żebyśmy wrócili do domu i czekali na telefon. Posłuchaliśmy go.  Wróciliśmy do domu. Było już około 18. Ale policja nie kazała długo czekać na telefon. Zaledwie po 30 minutach zadzwonili, mówiąc, że go mają i żebyśmy przyszli.  Kiedy już tam byliśmy spotkałem się twarzą w twarz z moim koszmarem, potworem, człowiekiem, który zmarnował dużą część mojego życia, ale tym razem było inaczej, był za kratami, czekając na rozprawę. Gdy tylko zobaczył mnie z Jiminem zaczął wrzeszczeć.
-Ty pierdolony chuju! Teraz puszczasz się z tym pedałem!? Własnego ojca najpierw uderzył, a teraz pozwał. Jak tylko wyjdę, to ci pokaże, przez miesiąc nie usiądziesz.
Schowałem się za moim bohaterem. A policjant zabrał mnie do pokoju.
-Już nie musisz się nim martwić. Już nic ci nie grozi. Będzie w więzieniu przez jakieś 10 lat, to na pewno.
Ulżyło mi, nie musiałem się już nim martwić
-Wracajcie do domu i nie myślcie o nim, już najprawdopodobniej go nigdy nie zobaczycie.
Obydwoje się ucieszyliśmy i poszliśmy do domu.  Tej nocy grzecznie położyliśmy się spać. Było dla nas wystarczająco dużo wrażeń jak na ten dzień, ale moje skarbie oczywiście następnego dnia rano obudziło mnie, całując mnie w czoło i mówiąc:
-Dzień dobry, skarbie. Zaplanowałem dziś dzień zwycięzców. Mam zamiar uczcić z tobą wygraną. Mówiąc to wziął bitą śmietanę i rozmazał mi ją na twarzy. Nie pozostałem mu długo winny. Szybko wziąłem na dłoń trochę tej śmietany i rozmazałem na jego ABS'e. On mi na to odpowiedział:
-no patrz co zrobiłeś, teraz jestem cały brudny! I jak ja to umyje? -miał ten swój zawadiacki uśmiech. Więc zbliżyłem się do jego bajecznego torsu i zlizałem z niego bitą śmietanę. chciałbym wam opowiedzieć resztę, ale to nasza słodka tajemnica.
.........Happy End..............